E-Book, Polish, 616 Seiten
Collins Kobieta w bieli
1. Auflage 2022
ISBN: 978-87-28-33437-9
Verlag: SAGA Egmont
Format: EPUB
Kopierschutz: 6 - ePub Watermark
E-Book, Polish, 616 Seiten
ISBN: 978-87-28-33437-9
Verlag: SAGA Egmont
Format: EPUB
Kopierschutz: 6 - ePub Watermark
William Wilkie Collins (1824-1889) - brytyjski pisarz i dramaturg, syn malarza Williama Collinsa. Jego ksi??ka 'Kamie? Ksi??ycowy' jest uwa?ana za pierwsz? na ?wiecie powie?? detektywistyczn?. Pisarz specjalizowa? si? w tym gatunku, pozostawi? po sobie 30 powie?ci (m.in. 'The Woman in White', 'Armadale' i 'No Name') i ponad 60 opowiada?, które cieszy?y si? du?? popularno?ci? i przynios?y autorowi s?aw? i bogactwo. Collins napisa? tak?e 14 dramatów i ponad 100 esejów. Przyja?ni? si? z Karolem Dickensem. Alfred Hitchcock wymienia? powie?ci Collinsa w?ród tekstów, które by?y inspiracj? dla jego twórczo?ci filmowej.
Weitere Infos & Material
OPOWIADANIE TO ROZPOCZETE JEST
PRZEZ WALTERA HARTRIGHT
z Clement’s inn, nauczyciela rysunku.
I.
Jak wielkich rzeczy moze dokazac cierpliwosc kobiety i odwaga i stalosc mezczyzny — powiesc ta jest najwymowniejszem swiadectwem.
Gdyby kazdy wypadek, wzbudzajacy podejrzenia, mógl byc wyswietlony za pomoca srodków, jakiemi posluguje sie Prawo i ludzka Sprawiedliwosc i gdyby srodki te zostaly uzyte dla przeprowadzenia skutecznego sledztwa, szerszy ogól dowiedzialby sie ze sprawozdan sadowych o wypadkach, które opisuje ponizej.
Lecz Prawo niekiedy bywa sluga dobrze nabitej kabzy, i oto dlaczego historya niniejsza po raz pierwszy zostanie opowiedziana na tem miejscu.
Tego, co niegdys winien byl wysluchac sedzia sledczy, o tem dowie sie dzis czytelnik.
Od pierwszej do ostatniej kartki nie zostanie tu przytoczona zadna wazniejsza okolicznosc, na poparcie której nie moglibysmy zlozyc dowodów. A poniewaz ten, który kresli to slówko wstepne (nazwiskiem Walter Hartright), bardziej od innych obznajmiony jest z wypadkami, o których bedzie mowa, opisze je wiec sam we wlasnem imieniu.
Gdy zas nadejda takie, które znac bedzie mniej dokladnie, wówczas, w miejscu, w którem je przerwal, opowiadanie to podejmie kto inny, swiadomy równiez dobrze dalszych zdarzen, jak on byl poprzednich.
Dzieje te beda zatem opisane przez niejedno pióro, tak jak w sadach historya przestepstwa opowiadana bywa przez wielu swiadków — a to w takim samym celu, mianowicie: aby przedstawic prawde w najjasniejszej i najprostszej postaci; dlatego to, w miare rozwijajacych sie wydarzen osoby wplatane w nie, jedna po drugiej opowiadaja udzial, jaki w nich przyjely.
Zechciejcie wysluchac najprzód Waltera Hartright, nauczyciela rysunku, wieku lat dwudziestu osmiu.
___________
II.
Byl to ostatni dzien miesiaca czerwca. Upalne lato dobiegalo do konca i my, znuzeni wedrowcy, tulajacy sie po londynskim bruku, zaczynalismy juz marzyc o zlocistych lanach zboza i o ozywczym morskim powiewie.
Co do mnie, uchodzace lato pozostawialo mnie bez zdrowia, bez humoru — no i wyznac musze — bez pieniedzy.
W ostatnim roku zawód mój nie przynosil mi tyle, co lat poprzednich zysków, to tez skazany bylem na przepedzenie wakacyj wsród czterech scian mojego mieszkania lub tez w skromnym domku mojej matki, w Hampstead.
Przypominam sobie, ze wieczór byl pochmurny; powietrze londynskie ciezkie, jak olów; odlegly szum miejski dolatywal zaledwie do moich uszu, a wraz z zachodzacem sloncem i w mojem sercu, bedacem skladowa czastka tego olbrzymiego serca stolicy, zamieralo tetno.
Powstalem od ksiazki, nad która marzylem raczej, niz ja czytalem i wyszedlem z mieszkania, aby sie orzezwic przedmiejskiem powietrzem. Byl to jeden z dwu wieczorów na tydzien, które zwyklem byl spedzac z moja matka i siostra. Skierowalem wiec kroki me na pólnoc, ku Hampstead.
W tem miejscu musze nadmienic, iz ojciec mój od lat kilku juz nie zyl — z pieciorga jego dzieci pozostalo nas tylko dwoje, moja siostra Sara i ja. Ta wzmianka potrzebna jest do dalszego toku opowiesci.
Ojciec mój byl nauczycielem rysunku; jego troskliwosc o przyszlosc rodziny sklonila go zaraz po slubie do ubezpieczenia zycia na sume wysoka stosunkowo do jego dochodów. Dzieki tej przezornosci, polozenie majatkowe mojej matki i siostry nie zmienilo sie po jego smierci.
Przejalem po nim prawie wszystkie lekcye, tak iz przyszlosc moja byla zapewniona w samem zaraniu zycia.
Mrok w ciemna swa plachte owinal juz ziemie, gdy stanalem przed drzwiami domku matczynego.
Zaledwie poruszylem dzwonek, otworzyly sie one gwaltownie.
Na progu, zamiast sluzacej, stal mój zacny przyjaciel, profesor Pesca, Wloch rodem. Powital mnie wesolym okrzykiem: „hurah“, który brzmial pociesznie w lamanej jego angielszczyznie.
Ze wzgledu na mnie a takze i na siebie samego, profesor Pesca zasluguje na formalne zapoznanie go z czytelnikiem. Przypadek uczynil go osia, okolo której obraca sie ta dziwna historya.
Poznajomilem sie z nim w domach arystokratycznych, gdzie on dawal lekcye jezyków a ja rysunku. Wiedzialem o nim wówczas tyle tylko, iz byl niegdys profesorem przy uniwersytecie w Padwie, ze opuscil Wlochy z przyczyn politycznych (w których nature nie chcial wtajemniczac nikogo); i ze od lat wielu osiadl w Londynie, utrzymujac sie z lekcyj jezyków.
Jakkolwiek nie mozna go bylo zaliczyc do rzedu karlów— gdyz od stóp do glów byl najzupelniej proporcyonalny, nie znalem jednak mniejszego mezczyzny od profesora Pesci. Odznaczal sie on nietylko mikroskopijnym swym wzrostem, lecz nadto ekscentrycznoscia, wcale nieszkodliwa, swego charakteru.
Przewodnia jego mysla bylo, iz winien wykazac wdziecznosc swa dla kraju, gdzie znalazl przytulek i srodki do zycia przez przeksztalcenie sie zupelne na Anglika. Nie poprzestajac zatem na holdzie oddanym przybranej ojczyznie przez ustawiczne noszenie parasola, kamaszy i bialego kapelusza, profesor ubiegal sie o to, aby nietylko w cechach zewnetrznych, ale i pod wzgledem obyczajów stac sie zupelnym synem Albionu.
Poniewaz Anglicy poswiecaja sie cwiczeniom cielesnym i slyna z atletycznych zapasów, malutki ten czlowieczek, w niewinnosci swego serca, ilekroc mial sposobnosc przyjmowac w nich udzial, oddawal sie cala dusza angielskim sportom i rozrywkom, pewny, ze bedzie mógl przyswoic sobie nasza zrecznosc i sile, równiez latwo jak kamasze, bialy cylinder i parasol.
Widzialem go nadwerezajacego swe nózeta na polowaniu na lisy i w partyach „cricketa“; wkrótce potem widzialem go z równa zapamietaloscia narazajacego swe zycie nad brzegiem morza, w Brighton.
Przypadkowo kapalismy sie razem.
Nie przyszlo mi nawet na mysl, ze i sztuke plywania, równiez jak i inne, meskie cwiczenia, profesor spodziewa sie posiasc przy pomocy jednego tylko natchnienia i dobrej woli.
Oddaliwszy sie na kilka staj od brzegu, nie widzac obok siebie mego przyjaciela, obejrzalem sie za nim. Z najwiekszem przerazeniem, pomiedzy soba a wybrzezem, zobaczylem jedynie dwoje malych ramion: przez chwile trzepotaly sie nad woda i wkrótce znikly pod jej powierzchnia. Gdym sie zanurzyl, aby go wydostac, Pesca...




